Loading Your Video

    Mieszko stał brzegu rzeki, wpatrując się w spokojną taflę wody. Jego myśli były pełne wątpliwości i nadziei związanych z nadchodzącym chrztem. "Czy to właściwa droga?", zastanawiał się. W jego sercu jednak tliła się pewność, że chrystianizacja umocni jego panowanie i zjednoczy podzielone plemiona.
    Dobrawa, żona Mieszka, siedziała przy kominku, jej twarz oświetlały tańczące płomienie. Mieszko wszedł do komnaty, a ona spojrzała na niego z troską. "Wiem, że to dla ciebie trudna decyzja," powiedziała łagodnie. "To nie tylko moja decyzja, ale nas wszystkich," odpowiedział Mieszko, siadając obok niej. "Razem możemy pokonać wszelkie przeciwności."
    Słońce wznosiło się nad zamkiem, oświetlając dziedziniec pełen krzątających się ludzi. Wśród nich biskup Jordan, który miał dokonać chrztu, omawiał z kapłanami ostatnie szczegóły ceremonii. Rycerze ustawiali się w szeregu, ich zbroje lśniły w porannym świetle. "To będzie początek nowej ery," mówił biskup, patrząc na zgromadzonych z powagą.
    Ludzie zebrali się nad brzegiem rzeki, gdzie miała odbyć się ceremonia chrztu. Słychać było szum wody i ciche modlitwy wiernych. Mieszko, ubrany w białe szaty, stanął przed biskupem Jordanem. "W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego," biskup zanurzył Mieszka w wodzie, a tłum wstrzymał oddech. W chwili, gdy Mieszko wynurzył się z wody, słońce przebiło się przez chmury, zalewając wszystko jasnym światłem.
    Po ceremonii zamek rozbrzmiewał muzyką i śmiechem. W wielkiej sali biesiadnej stoły uginały się pod ciężarem potraw. Mieszko i Dobrawa zasiadali na honorowych miejscach, patrząc na swoich gości z dumą. "Nasze państwo jest teraz silniejsze niż kiedykolwiek," powiedział Mieszko do zebranych. "Niech ten dzień będzie początkiem nowej, świetlanej przyszłości."
    Późno w nocy Mieszko wyszedł na balkon, by spojrzeć na rozgwieżdżone niebo. Czuł, jak ciężar odpowiedzialności spada z jego ramion. "Zrobiliśmy to, Dobrawo," szepnął do siebie. W jego sercu zapanował spokój, wiedział, że chrystianizacja była krokiem ku zjednoczeniu i sile. W oddali słychać było cichy śpiew nocnych ptaków, a wiatr delikatnie poruszał gałęziami drzew, niosąc ze sobą zapach nowego początku.

    You Might Also Like